Czy prowadzę walkę z urzędem? Walkę o co? Kim jest urząd, kim „władza”? Co to znaczy walczyć? Wiele tych pytań, ale należy na nie udzielić odpowiedzi. Aby dobrze zacząć, należy najpierw odpowiedzieć na pytanie „Kto to władza?”, bo zdecydowana większość mieszkańców naszej gminy uważa, że „władza” w gminie to burmistrz. Nic bardziej mylnego. To MY, obywatele, jesteśmy suwerenami, co oznacza, że w sposób bezpośredni to MY jesteśmy władzą. Przejawem tego jest bezpośredni sposób sprawowania władzy, jakim jest referendum, weto ludowe, konsultacja ludowa, samorząd społeczny, wybory do ciał przedstawicielskich. Wybory, na mocy których osoby wybrane sprawują w naszym imieniu władzę, są pośrednią formą jej sprawowania, gdyż w dalszym ciągu to MY, obywatele, mamy rzeczywistą władzę. Warto o tym pamiętać, szachując stwierdzeniami że „walczę z władzą” Ta tak zwana władza, administracja, instytucje publiczne, pełnia rolę służebne wobec nas obywateli. Ci, którzy w naszym imieniu, z mandatu jaki im daliśmy, sprawują swoje urzędy, powinni działać w sposób zgodny z prawem, profesjonalny, nowoczesny i skuteczny. Działania Burmistrza, Raday, cała administracja powinna być jawna, przejrzysta i etyczna. Nie inaczej powinno być na „najniższym stopniu”, choć to, co wszyscy uznają za NAJNIŻSZY stopień, czyli zebranie mieszkańców, sołeckie, czy miasta, jest w rzeczywistości NAJWYŻSZĄ władzą w gminie. Niestety, o tym się nie mówi, nie przywiązuje się wagi do jakości tych zebrań, a to tu powinny zostać przedstawione w szczegółach zamierzenia, plany przedsięwzięć jakie będą realizowane. To my, obywatele decydujemy o tym, co realizujemy, jakie mamy potrzeby, to my stawiamy zadania do realizacji a tzw. władza w naszym imieniu winna je realizować. To na takich gremialnych posiedzeniach powinny zapadać decyzje, to tu powinna toczyć się debata, to tu powinny być podejmowane uchwały na mocy których to my, obywatele bezpośrednio sprawujemy władzę. Inną sprawą jest to, jak jesteśmy przygotowani do tego sprawowania władzy, a raczej jak jesteśmy przez tych naszych wybranych przedstawicieli uświadamiani, jak z tych praw korzystać. Czy zatem upubliczniając tematy podejmowane na zebraniach mieszkańców, radzie miejskiej, działam ze szkodą dla mieszkańców? Czy pokazując to, jak realizowana jest wola obywateli, jak realizowana jest ta służebność urzędnika, urzędu wobec obywatela działam ze szkodą dla mieszkańców? Czy dążąc do wynikającej z konstytucji zasady jawności życia publicznego działam ze szkodą? Czy działanie w ramach prawa dostępu do informacji publicznej i pytanie o sprawy dotyczące gospodarowania mieniem publicznym to walka z urzędem, to działanie przeciw mieszkańcom, czy można nazwać walką egzekwowanie czegoś, co się należy każdemu obywatelowi? W wyborach niejako wynajęliśmy ludzi i im płacimy za wykonywaną robotę. Jak to wygląda w praktyce? P. Burmistrz wychodzi z zebrania, bo musi ugotować obiad dla gości. Nasz urząd wykorzystuje co do minuty terminy, jakie wynikają z ustaw. Ciężko uzyskać jakiekolwiek informacje, które są potrzebne do finalizowania rozpoczętych spraw. To jedno, a drogie to, że nie wszytko zaraz musi kończyć się w prokuraturze i sądzie. To ostateczność, o wielu sprawach może rozstrzygać np. Komisja Rewizyjna która jest organem kontrolnym dla urzędu. To że ktoś patrzy, że się interesuje jak za zamkniętymi drzwiami urzędu toczy się to urzędowanie, jakimi sprawami urząd się dzieli na swej stronie a o jakich woli milczeć jest właśnie potrzebne . Dziś mamy środki by te jawność wcielać w życie, co staramy się czynić, towarzyszą temu jednak glosy sprzeciwu. Czyje to glosy? Trudno określić czy to sprzeciw mieszkańców, czy może wyreżyserowana gra tych którym patrzy się na ręce, macająca na celu ograniczenie tej jawności. Jakość zebrań, pod względem organizacyjno-prawnym jest na strasznie słabym poziomie, a organizatorzy i uczestniczący w tych zebraniach urzędnicy, czując się „władzą” działają niezgodnie z prawem. Łamanie prawa, nadużywanie jego zapisów w celu ograniczenia jawności własnych działań, ale nade wszystko brak reakcji na fatalną jakość podejmowania a w konsekwencji podejmowanych uchwał jest rażąca, a uchwały zebrania łatwe do uznania za podjęte z naruszeniem procedur a od tego już tylko krok do uznania ich za nieważne . Niestety mamy z tym do czynienia również na sesjach Rady Miejskiej, gdzie nad procedurami, zgodnością z prawem, podejmowanych uchwał czuwać powinien radca prawny. To jak czuwa, możemy sami zaobserwować, i wraz z radnymi zastanowić się czy możemy mieć zaufanie do zajmowanego przez niego stanowiska które jest podstawą do podejmowanych uchwał? Cdn.
paź 23
Czy działam na szkodę? Czy z czymś walczę?
Permalink do tego artykułu: https://lepszeryglice.cba.pl/czy-dzialam-na-szkode-czy-z-czyms-walcze/
18 Komentarzy
Skip to comment form
Tak sobie myślę jakie może być uzasadnienie dla wolnego poniedziałku w urzędzie i oświeciło mnie. Pani Burmistrz zrobiła wolne na mycie przed badaniem w mammobusie. Tak trzymać.
W poniedziałek 31.10 urząd nie pracuje, nie będą urzędniczki musiały mówić dzień dobry. Czy to jest normalne żeby w normalny roboczy dzień zamykać cały urząd i robić sobie długi weekend. Ilu ludzi, którzy z daleka przyjadą na cmentarze będzie chciało przy okazji załatwić coś w urzędzie i pocałują klamkę bo Pani Burmistrz tak zarządziła. No ale urząd jest dla urzędników a nie dla petentów. Pani Burmistrz na zebraniu się skarżyła, że w każdy poniedziałek Groch ją nachodzi to może wszystkie poniedziałki będą teraz wolne. Krzysztof przełóż te wizyty na środę. Ale to już nie jest śmieszne to jest tragiczne.
Jesli już urzędnikom marzył się dzień wolny to jest jeszcze coś takiego jak urlop. Nie znam urzędu czy biura, które byłoby zamkniete 31. 10. Wręcz przeciwnie , urzednicy wtedy własnie liczą się z większą ilością petentów. Brawo nowa” jakość”, brawo panie przew. rady który to tolerujesz.!
(-)
.Burmistrz przyjmuje petentów tylko na zapisy wcześniejsze u sekretarki to jak przyjedzie taki z daleka to może jedynie zapisać się do Pani na drugi rok .
Na dzień dzisiejszy z nią nic nie załatwisz bo na niczym się nie zna,rozmowa z burmistrz to tak jak z głuchym ty mówisz o czym innym a ona o czym innym.Niestety naszą p.burmistrz interesują tylko ploteczki ,to ją bawi .Jak byś chciał na ploteczki to może w domu cię przyjmie
Urzędniczko ! Jak Ci ktoś mówi dzień dobry, to się odpowiada. To, że masz tylko średnią szkołę nie oznacza, że nie wiesz co to dzień dobry.
a szkoda bo czasem należałoby nazwisko jakieś wrzucić idź kochany po stypendium to się dopiero przekonasz co to jest urzędnik,!przykłady można mnożyć na setki .Jak przyszedł do Ryglic Gutkowski to to trochę ukrócił a teraz to już totalna swoboda-NOWA JAKOŚĆ WSZĘDZIE ,że niedługo na palcach do urzędu trzeba będzie wchodzić tudzież na kolanach.
Powiem tak: Jak idę do jakiegokolwiek urzędu coś załatwić, to zazwyczaj jestem do tego dobrze przygotowany i taka urzędnik po średniej może mi jedynie uprzejmie odpowiedzieć- dzień dobry. Na poziomie takiej wioski jak nasza (bez urazy dla nikogo) zawsze załatwiam z sukcesem to co chcę załatwić. Co do stypendiów no to tutaj też działają przepisy, których urzędnik raczej nie może interpretować po swojemu.
nie może interpretować oczywiście ale to nie ma nic wspólnego z brakiem inteligencji i chamskim traktowaniem petentów wiec dzień dobry nie owijaj g,,, w bawełnę bo i tak smierdzi.
Wiem, że wejść na tego bloga jest o wiele więcej niż na stronę urzędu. Jak to wytłumaczyć? Może ktoś odpowie ?
anonim tego nie zauważa jest tak zakochany w obecnej władzy ,że chyba nic nie widzi oprócz ..szkoda gadać
Odp. jest prosta, na blogu jest coś czego nie ma na BIPie.
W barach przy piwie mówi się też na temat bloga, również tego którego już nie ma (Jeziorowego). Coś zastój w komentrzach. Pewnie oglądanie teraz na topie czy jak?
W tym tekście przedstawionym przez Jakościomierza nie widzę żadnych powodów do drążenia co było przez 20 lat.Tamto zostało po wyborach odcięte grubą kreską ..Kto miał rację, kto wygrał i dlaczego , kto przegrał i czy mógł zagrać inaczej kartą to zupełnie inny temat.Tu konkretnie przedstawiona jest sytuacja na dzisiaj.Oceniam co jest dzisiaj a sprowokowała mnie do tego sama obecna Burmistrz bo to było głównym i nadrzędnym programem wyborczym jej komitetu.Nie ma powodu porównywać bo tym sposobem będziemy się cofać do „rozprawy między panem wójtem i plebanem’ albo i dalej. Każdego mieszkańca interesuje to co jest dzisiaj.Oczywiście żeby czarne było czarnym.No bo jeżeli na ten przykład coś było złego to znaczy ,że ma tak być dalej -mamy przecież się rozwijać.Rozwój to nie oglądanie się do tyłu ani nie stanie w miejscu.
Mnie interesuje na przykład kwota przekazanego do Tuchowa jako wkład Gminy majątku trwałego oraz co przeciętny mieszkaniec Gminy będzie z tego miał? i kto odpowie i w jaki sposób jeżeli Spółka nie będzie miała zysku i nasz wkład stopnieje! Jaka jest ostateczna odpowiedź Rady Gminy w tej sprawie?Milczenie niczego nie rozwiązuje ani niczego nie wyjaśnia.Żadnych wzmianek ani na stronie Gminy ani w dokumentach Rady.Interesuje mnie tez co na obiad gotowała Pani Burmistrz ale to w następnej odsłonie.
Według jednego z radnych przewodniczacy wystąpił do wojewody z zapytaniem w tej sprawie i oczekują na odpowiedz. Podobno coś długo wojewodzie schodzi z odpisaniem
Ale jaja zbliża się rok po wyborach , a wy tylko o Karasiewiczu.
Wielu trzeba tłumaczyc, że władza należy do ŚWIADOMYCH wyborców. Przez 20 lat było jak było. Ze wszystko było ok. no to chyba nikt przy zdrowych zmysłach tego nie potwierdzi. Nie widze tu zapętlenia jakiegoś. O czym piszesz??
No i zapętliłeś się! Jak to było przez 20 lat? Kto był władzą w gminie Ryglice? Może jeszcze jedno referendum? W ciągu 9- ciu miesięcy, było tyle wyborów. Czy nadal trzeba tłumaczyć PANU B. K., że białe jest białe, a czarne to czarne?