Oceniamy

Słusznie, żadne dane na to nie wskazywały i nie wskazują. Nowa Jakość z premedytacją wykorzystywała ten argument w kampanii wyborczej w 2010 roku z powodzeniem strasząc mieszkańców komisarzem. Nie powinno się tego również teraz głosić, bo to nie jest prawda. Niemniej jednak 2013 rok jest zarazem ostatnim rokiem kiedy w ten sposób oceniana jest kondycja gminy. Od 2014 roku obowiązywać będzie tzw. reguła wydatkowa, według której – w dużym uogólnieniu -będzie liczony indywidualnie dopuszczalny poziom zadłużenia każdej gminy. A patrząc na wieloletnią prognozę finansową gminy nie jest już tak różowo.
Mnie zastanawia jednak coś zupełnie innego. Nikt nie mówi o tym, że był i jest dług, który trzeba będzie kiedyś spłacić, że przecież nie można go w nieskończoność przesuwać zaciągając kolejne kredyty na spłatę poprzednich. W ulotkach wyborczych Nowej Jakości zapisano oddłużenie gminy. Zapisano również obietnice inwestycji, a jednego z drugim nie można pogodzić w obecnych realiach i nikt cokolwiek rozumiejący w oddłużenie nie uwierzył. No ale obiecać wszystko można. Spłacanie długów to nieciekawy temat, lepiej go zostawić następcom. I tak to się niestety dzieje we wszystkich gminach.
Jedno co różni w sposób zasadniczy budżet z 2010 i 2012 roku to bardzo duży wzrost wydatków na administrację. Cóż – obecna ekipa drożej nas kosztuje.

Po ostatnich aferach ( i tych krajowych i tych lokalnych) społeczeństwo już dojrzało (mam taką nadzieję) i przestało się bać straszaków w postaci zarządów komisarycznych, PiS-u czy CBA. Wyborcy zaczną oceniać dotychczasowe dokonania włodarzy i polityków, będą pytać co zrobili i komu żyje się lepiej.
Sądzę, że również te oceny przeniosą się na grunt lokalny i dotychczasowi włodarze będą zmuszeni do rozliczenia się z przedwyborczych obietnic.
Myślę, że niektórzy zakończą swoją karierę po jednej kadencji a ci z dłuższym stażem udadzą się na „zasłużony” odpoczynek bo nowe rozdanie unijnych środków powinny wykorzystywać i nimi dysponować osoby, które się na tym znają.