Radosnych Świąt Wielkanocnych,
wypełnionych, nadzieją budzącej się do życia
wiosny, i wiarą w sens życia.
Pogody w ducha, i radości płynącej z faktu
Zmartwychwstania Pańskiego
oraz smacznego Święconego jajka, w gronie
najbliższych osób wszystkim czytelnikom
szczerze życzy.
Redakcja.
4 comments
Skip to comment form
OFICJALNIE w roku 2011 wpływy od wiernych wyniosły: 1 mld 223 ml złotych!!
1 mld 630 mln złotych – środki z budżetu na religie w szkołach oraz dotacje na uczelnie, szkoły i przedszkola prowadzone przez Kościół
21 mln złotych – środki z budżetu na wynagrodzenia dla kapelanów
94 mln złotych – Fundusz Koscielny
100 mln złotych – to średnie unijne dotacje w roku
A więc, summa summarum w całości Kościół Rzymsko-Katolicki dysponuje rocznie sumą minimum 3 MILIARDY 68 MILIONÓW zlotych !!!Jestem przekonana że jest tego więcej, w środkach ukrytych. Polski proboszcz zarabiał w roku 2011, przeciętnie 6 tysięcy złotych miesięcznie. A więc KRK i jego „dzieła” nie są finansowane w 80% przez wiernych, to następne kłamstwo. Skarżą sie na wygórowane ceny za ogrzewanie? Mogli nie budować tak wielkich przybytków próżności i budować ich mniej. Za jakiś czas i tak będą stały puste…
W swoim raporcie KAI podaje też, że : „…ofiary na tacę składa co niedziela ok. 30 proc. mieszkańców parafii”. Czyli praktykujących wiernych KK jest przeciętnie około 30% ! To jednak daleko do tych wykrzyczanych z ambon 95% katolików, o których tak głosno wrzeszczy Episkopat, Rydzyk i posłowie PiS-u.
O wielu sprawach w tym raporcie nawet się nie zająknięto w ogóle, choćby o dotacjach na rzecz KK ze strony samorządów terytorialnych, żadnych informacji na temat kwot, którymi państwo wspiera Kościół pośrednio poprzez wszelkie zwolnienia podatkowe i ulgi. A to są pieniądze podatnika, dlatego to jest znaczące. Na temat tych tych ulg i zwolnień podali terminy prawne ale już kwoty opublikowane nie zostały, bo i po co? Gdyby ten raport przygotowała NIK to i owszem, ale skoro przygotowuje go strona zainteresowana, no i ogromnie skompromitowana, której przekręty finansowe, afery pedofilskie, wychodzą na światło dzienne co parę dni, nie można mieć do takiego raportu zaufania. Ale przecież Kościoł prawdy nie powie, bo może owieczki by zmądrzały. To instytucja kłamliwa, przeżarta hipokryzją i chciwością.
Prawdziwym kłopotem Kościoła w Polsce są niewierzący.Mam tu szczególnie na myśli osoby pokroju Rydzyka, Michalika czy Głódzia. Oni już dawno z Kościoła uczynili sobie dobrze prosperujące przedsiębiorstwo.Tylko w odróżnieniu od tych prawdziwych nie tylko, że nie prowadzą żadnej oficjalnej księgowości, nie płacą żadnych podatków, a wykrwawiają państwo polskie z kasy. Na nauki Jezusa z Nazaretu nie ma w takim Kościele oczywiście już miejsca. Ten raport to po prostu skandal. Wierni dalej nie wiedzą ile kradną ich kapłani. Potem czytamy w gazetach, że jakiś gej (biskup) ma apartament w Rzymie za 3 mln euro, który kupił kuzynce. No comment.
Skąd Kościół ma pieniądze
Cicha taca
Finanse Kościoła w Polsce nadal są tabu, ale coraz głośniej zaczyna się mówić o ich uregulowaniu. Aby wierni wiedzieli, ile i za co płacą, a zwłaszcza – ile Kościół bierze od państwa.
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1520746,1,skad-kosciol-ma-pieniadze.read#ixzz1riibV9DwJanusz Palikot odświeżył pomysł likwidacji finansowanego przez państwo Funduszu Kościelnego. Zamiast tego wierni odpisywaliby na Kościół 1 proc. swojego podatku. Episkopatowi pomysł bardzo się spodobał, ministrowi finansów nie. Rachunek jest prosty – Fundusz Kościelny kosztuje budżet 94 mln zł, 1 proc. z PIT mógłby uszczuplić dochody państwa nawet o 500 mln zł rocznie. W dodatku Fundusz Kościelny (z jego konta finansowane są składki emerytalne dla części duchownych oraz odnowa niektórych zabytków sakralnych) nie jest ani jedyną, ani nawet największą dotacją państwa na rzecz Kościoła. Polską specyfiką jest to, że państwo daje dużo i nawet nie chce policzyć ile: wydatki na ten cel zadekretowane są w różnych ustawach i poukrywane w budżetach MON, MEN, Biura Ochrony Rządu, Służby Celnej, ZUS, a nawet w puli środków przeznaczonych na służbę zdrowia. W Ministerstwie Finansów zbiorczych danych nie ma.
Sprecyzowaniem stosunków finansowych na linii państwo–Kościół miała zająć się specjalna komisja, której powstanie zapisano w artykule 22 konkordatu. Nomen omen – ten artykuł żywcem przypomina słynny „Paragraf 22”: mimo że ratyfikowano go w lutym 1998 r., komisja… do tej pory nie powstała. Trudno powiedzieć, której ze stron mniej zależało na jej powołaniu. Kościół przecież i tak zadbał, aby w tym samym artykule znalazł się zapis o uwzględnieniu jego potrzeb. Ale jednocześnie zdawał sobie sprawę, że systemowe uregulowanie finansów wymusi ich jawność, a na to Kościół nie zdecydował się do dziś.
Państwo natomiast ustąpiło na całej linii. Nawet bardzo restrykcyjne przepisy o zbiórkach publicznych, nakazujące m.in. dokładne rozliczenie się z zebranych sum, czyni jeden wyjątek – nie musi tego robić Kościół. Pod warunkiem, że są to ofiary na cele religijne, charytatywne lub oświatowe. Przywilej ten także zapisany jest w konkordacie.
Marcin Przeciszewski, redaktor naczelny Katolickiej Agencji Informacyjnej, uważa, że sprawa finansów Kościoła obrosła mitami i mylnymi wyobrażeniami: – Niektórym wydaje się, że polski Kościół jest instytucją niesamowicie bogatą. Z mojej wiedzy, a jestem nieźle zorientowany, wynika, że jest on jednym z uboższych w Europie.
W zdecydowanej większości działalność Kościoła utrzymywana jest ze składek wiernych – tłumaczy Przeciszewski. A przecież utrzymać trzeba nie tylko kościoły, ale i seminaria duchowne, hierarchię kościelną, instytucje dobroczynne, katolickie media. Sympatycy Palikota bardzo chętnie przywołują przykład świeckiej Francji, tylko że tam każda świątynia zbudowana przed 1905 r. nie tylko konserwowana jest za państwowe pieniądze, ale również ogrzewana i oświetlana. U nas ten trud spoczywa na parafii.
Pomysł Palikota, wzorowany na modelu węgierskim – wierni przekazują 1 proc. na Kościół, tak jak na organizacje pożytku publicznego – Marcin Przeciszewski uważa za optymalny. Bałby się natomiast modelu niemieckiego, w którym na Kościół wierni mogą odpisać 8–9 proc. podatku. – Polacy, jako młoda demokracja, ciągle jeszcze nie mają nawyku sumiennego płacenia podatków – tłumaczy. Dodać trzeba, że w Niemczech niepłacenie na wybraną wspólnotę wiernych wyklucza z niej podatnika. Oznacza to, że np. nie może już wziąć ślubu kościelnego.
Armia chudnie, kapelanów nie ubywa
Zdaniem Przeciszewskiego, likwidacja Funduszu Kościelnego zmusiłaby Kościół do przezwyciężenia oporu przed jawnością swoich finansów. Pozwoliłaby też płacić na Kościół tylko tym, którzy tego chcą. To jednak niezupełna prawda. Likwidacja FK nie zmieniłaby bowiem faktu, że wspieramy Kościół także wtedy, gdy nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Oto przykład: w tym roku w budżecie Ministerstwa Obrony Narodowej 20 mln 530 tys. zł wydane zostanie na pensje dla księży. W polskim wojsku jeden ksiądz kapelan przypada na 689 żołnierzy. Dodatkowo ordynariat polowy ma jeszcze do pomocy 124 pracowników cywilnych.
Ten rekordowy stan osobowy to pozostałość po ustaleniach z czasów, kiedy ordynariat wracał do wojska po przerwie za czasów PRL. Kiedy w 1990 r. go tworzono, wojsko polskie liczyło prawie 236 tys. żołnierzy. Przez ostatnie 19 lat armia skurczyła się do 100 tys. etatów. W efekcie w kilku miastach istnieją utrzymywane przez armię parafie garnizonowe, choć od wielu lat nie ma już w nich wojska. Ordynariat generuje spore koszty, ponieważ duża część kapelanów ma wysokie stopnie oficerskie. W polskiej bazie w Ghazni msze odprawia polski pułkownik i amerykański sierżant.
Po serii krytycznych artykułów na początku tego roku w MON zaczęto mówić o przeglądzie kadrowym w ordynariacie. Kościół przyjął te pomysły z oburzeniem.
Ordynariat zapowiada, że od stycznia 2012 r. zmniejszy liczbę etatów do 117. Ale mowa tu tylko o etatach cywilnych. W tych 20 mln 530 tys. zł, które wojsko wyda w tym roku na kapelanów w mundurach, nie uwzględnia się jednak pieniędzy, które wypływają z budżetu MON jako uposażenie emerytalne księży. A sama tylko emerytura pierwszego biskupa polowego Sławoja Leszka Głodzia wynosi prawie 9 tys. zł.
Na podobnych zasadach funkcjonuje Służba Więzienna, która ze swojego budżetu opłaca księży udzielających posługi duchowej skazanym. Etatowych kapelanów ma Biuro Ochrony Rządu, Służba Graniczna oraz Policja. Księża, odwiedzający chorych w szpitalach, otrzymują za to wynagrodzenie z puli przeznaczonej na nasze leczenie. Najbardziej jednak obciążony jest budżet Ministerstwa Edukacji Narodowej. Na pensje dla 18,4 tys. świeckich nauczycieli religii, 11,4 tys. księży katechetów, 2,6 tys. sióstr zakonnych i 1,1 tys. zakonników MEN musi wyegzekwować rocznie około 500 mln zł. Kiedy osiągną wiek emerytalny, będzie im przysługiwała emerytura z ZUS.
Wielkim dobroczyńcą okazała się dla Kościoła Unia Europejska. Mimo że spora część kleru straszyła Brukselą i była przeciwna integracji, w nowej rzeczywistości odnalazła się błyskawicznie. Dopłaty do gruntów rolnych to tylko jedna z form pozyskiwania środków z UE. Kościoły albo związane z nimi fundacje i stowarzyszenia coraz częściej startują w konkursach na różnego rodzaju projekty.
Przykład: w Kielcach zakon księży pallotynów, reprezentowany przez Stowarzyszenie Pro Patre, postanowił wziąć na swoje barki trud promowania województwa. Wyjątkowej urody klasztor na Karczówce zamieszkiwało tylko sześciu księży. Na dodatek, w wyniku stworzenia przez jednego z pallotynów konkurencyjnej parafii, księża z klasztoru zostali bez parafii (czytaj – bez dochodu). – Postanowiliśmy stworzyć ośrodek refleksji i zadumy. Miejsce na warsztaty, spotkania – tłumaczy ksiądz Jan Oleszko, mózg projektu. Za rok na poddaszach klasztoru zamieszkają pierwsi ze 110 gości, których jednocześnie pomieści przebudowywany właśnie klasztor. Czy województwu świętokrzyskiemu opłacało się przekazać pallotynom prawie 5 mln zł z unijnego Regionalnego Programu Operacyjnego, skoro stowarzyszenie nie będzie mogło prowadzić działalności gospodarczej, czyli zasilać kasy województwa? – Oczywiście, to unikatowy projekt, dzięki któremu będziemy promować region, przyciągać turystów. Z turystami pojawią się też pieniądze – zapewnia Jacek Kowalczyk, dyr. Wydziału Promocji, Edukacji i Kultury w Świętokrzyskim Urzędzie Marszałkowskim.
Ponieważ państwo nie sumuje środków, jakie wydaje na Kościoły, o szacunki pokusił się portal Money.pl. Na podstawie budżetów resortowych, wyliczeń firmy Sedlak&Sedlak oraz FOR, policzył, że Kościół dostaje z budżetu łącznie 1 mld 630 mln zł rocznie. Wpływy od wiernych Money.pl ocenia na 1 mld 223 mln rocznie. Unijne dotacje to średnio 100 mln zł, ale to suma szybko rosnąca. Zatem, to nieprawda (jak twierdzi choćby szef KAI), że Kościół utrzymują głównie wierni. Głównie jednak państwo.
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1520746,1,skad-kosciol-ma-pieniadze.read#ixzz1riiPOQnn
Żeby śmiały się pisanki,
uśmiechały się baranki,
mokry dyngus zraszał skronie,
dużo szczęścia sypał w dłonie
z okazji Świąt Wielkanocnych
dla Redakcji od bardzo licznej rodziny bobrowatych
a dziękować, dziękować.